Alert Finansowy

NBP bije po kieszeni kolekcjonerów monet

28 stycznia
14:28 2010

Narodowy Bank Polski wprowadził nowe zasady dotyczące sprzedaży monet kolekcjonerskich. Od stycznia można je już tylko nabywać za pośrednictwem specjalnego serwisu Kolekcjoner. To cios wymierzony w stronę spekulantów, którzy zarabiali krocie na poprzednim systemie sprzedaży monet. Co taka zmiana oznacza dla polskiego rynku numizmatycznego?

Jak było wcześniej?
Do tej pory NBP sprzedawało monety w swoich placówkach, udzielając przy tym rabatów ilościowych (5%, 10% lub 15%) największym kontrahentom. Firmy pośredniczące skupowały błyskawicznie całe nakłady emisji ze sporym rabatem, a później odsprzedawały monety w swoich sklepach. Tylko w ten sposób klienci indywidualni (prawdziwi kolekcjonerzy) mogli je nabywać. Sprzedaż odbywała się po cenie emisyjnej, ale w zamian trzeba było opłacać roczny abonament. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że niektóre sklepy oferowały darmowy abonament, zaś w innych roczna subskrypcja kosztowała ok. 250 zł, ale gwarantowała darmową przesyłkę. Taka cena, przy kilkunastu emisjach rocznie, to naprawdę niewielki wydatek dla kolekcjonerów. Dzięki temu nie musieli się ustawiać w długich kolejkach do okienek NBP, aby zakupić upragniony egzemplarz monety.

Rewolucja numizmatyczna
Nie mniej, taki układ nie mógł już dłużej funkcjonować, albowiem rynek niebezpiecznie zmierzał w kierunku bańki spekulacyjnej. Pojedyncze emisje NBP dochodziły do 100 tys. monet, a na polskim rynku działało blisko 300 firm pośredniczących. Ceny niektórych monet na Allegro przekraczały 3-4 krotnie cenę emisyjną!

Decyzja o zmianie zasad była nie tyle zaskakująca, co raczej bezprecedensowa. NBP jest obecnie jedynym bankiem centralnym na świecie, który oferuje sprzedaż aukcyjną swoich monet przez Internet. W tym celu NBP powołał serwis Kolekcjoner, w którym klienci mogą się rejestrować i kupować monety na trzydniowych aukcjach. Chociaż nazwa „aukcja” wydaje się raczej niepoprawna, bo sprzedaż przypomina raczej przetarg zamknięty, w którym klienci licytują się, podając widełki cen. Dodatkowo, zdecydowano o wprowadzeniu limitów ilościowych – klienci indywidualni mogą zakupić tylko 5 sztuk danego egzemplarza, a firmy nie więcej niż 6 tys. monet. Poza tym, każdy użytkownik serwisu może złożyć zaledwie 5 ofert. Dzięki takim rozwiązaniom NBP chce ograniczyć nakłady poszczególnych emisji, dać wszystkim równy dostęp do monet i zlikwidować ogromne kolejki w swoich placówkach.

Wielka klapa czy sukces?
Po pierwszej aukcji na Kolekcjonerze rozpętała się burza. Kolekcjonerzy i pośrednicy grzmią, a NBP odpiera zarzuty. Nowy system okazał się niedoskonały. Awaria techniczna serwisu doprowadziła do licznych nieporozumień – część użytkownikach dostała nieodpowiednią ilość monet, a sama aukcja przedłużyła się o kilka godzin. Zmiany uderzyły po kieszeni wszystkich aukcjonariuszy – cena emisyjna srebrnych monet (64 zł) w wyniku licytacji wzrosła do 85 zł. Poza tym, NBP nie uruchomił systemu wysyłek pocztowych, więc klienci będą mogli odebrać monety tylko w regionalnych placówkach.

Zarzuty o niszczeniu rynku numizmatycznego wydają się jednak bezpodstawne, skoro cały nakład został wyprzedany, a kilka dni później monety już były sprzedawane na Allegro. Prosty mechanizm rynkowy (popyt-podaż) uregulował nową cenę na wyższym poziomie. W tej sytuacji największym beneficjentem zmian jest bank centralny, a spekulanci muszą zacisnąć pasa i ostrzej walczyć o swoje. Dla kolekcjonerów ta zmiana oznacza mniej więcej tyle, że zamiast kupować w sklepach, będą zaopatrywać się w NBP, ale nieco drożej.

Kolekcjonujesz monety? Co sądzisz o zmianach wprowadzonych przez NBP?

AlertFinansowy.pl

Podobne artykuły