We wczorajszym artykule przedstawiliśmy spór między Towarzystwem Ubezpieczeniowym AXA, a poszkodowanym w tym wypadku. Cały problem sprowadzał się do opłaty za parking policyjny oraz zezwolenia na złomowanie pojazdu. Każda ze stron przekonana jest o swojej racji, ale do wyjaśnienia sytuacji potrzebna jest wnikliwa analiza korespondencji między stronami sporu. Zwróciliśmy się do Europejskiego Centrum Konsultacji Prawnych o wydanie opinii w tej sprawie.
Piotr Bednarek – prawnik Europejskiego Centrum Konsultacji Prawnych, specjalizuje się w zakresie prawa cywilnego i handlowego, procedurze cywilnej oraz prawie zamówień publicznych.
Poszkodowana została poinformowana przez ubezpieczyciela dnia 14.01.2010 r. , że naprawa pojazdu przekroczy znacznie wartość rynkową pojazdu przed zderzeniem. W praktyce przyjmuje się, że jeżeli uszkodzenie pojazdu przekracza min. w 70 % wartość pojazdu sprzed wypadku, ubezpieczyciel powinien w ramach odszkodowania wypłacić poszkodowanemu różnicę pomiędzy wartością pojazdu przed wypadkiem a wartością pojazdu po wypadku (jest to tak zwana metoda kasacyjna). Innymi słowy, ubezpieczyciel doszedł do wniosku, że samochód nie nadaje się do naprawy powypadkowej a jedynie na złomowanie. Poszkodowana nie zgłosiła wobec takiego stanowiska ubezpieczyciela żadnych zastrzeżeń, czyli przyjęła za zasadną taką formę rekompensaty. Jednocześnie poszkodowana została poinformowana dnia 18.01.2010 r. o “możliwości” złomowania pojazdu. Pojęcie “możliwości” wydaje się być nieścisłym pojęciem w przedmiocie niniejszej sprawy i mogącym wprowadzić poszkodowaną w błąd. Jeżeli jednak pismo z dnia 14.01.2010 r. oraz z dnia 18.01.2010 r. przyjmie się jako oświadczenie woli ubezpieczyciela zastosowanie ma tutaj art. 65 k.c. Z przepisu tego wynika, że należy brać pod uwagę zamiar strony w tym przypadku ubezpieczyciela a nie dosłowne brzmienie użytych przez niego sformułowań. Tak więc biorąc pod uwagę pisma ubezpieczyciela zarówno z dnia 14.01.2010 r. jak i 18.01.2010 r. wynika, że jego wolą była chęć złomowania samochodu i wypłaty odszkodowania pokrzywdzonej w sposób wyżej wskazany.
Z drugiej strony na podstawie art. 822§ 4 k.c. uprawniony do odszkodowania w związku ze zdarzeniem objętym umową ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej może dochodzić roszczeń bezpośrednio od zakładu ubezpieczeń. Należy pamiętać, że ubezpieczyciel zgodnie z treścią art. 361 § 1 k.c. ponosi odpowiedzialność tylko za normalne następstwa działania lub zaniechania, z którego szkoda wynikała. Tak więc ubezpieczyciel (jeżeli nic innego nie stanowiła umowa oc) zobowiązany jest do naprawienia szkody obejmującej straty, które poszkodowana poniosła oraz korzyści, które mogłaby osiągnąć gdyby szkoda nie została jej wyrządzona. Ze stanu faktycznego nie wynika, w jakim trybie winien wypadku “wszczął postępowanie” ale wydaje się, że chodzi w tym przypadku o postępowanie nakazowe wywołane nie przyjęciem przez winnego kolizji mandatu(w ramach sprostowania w takim przypadku postępowanie wszczynane jest najczęściej przez policje). Winny kolizji, nie przyjmując mandatu pewnie chciał uchylić się od odpowiedzialności odszkodowawczej na podstawie art. 436 k.c. w związku z art. 435 §1 k.c. Jeżeli winny udowodniłby, że wyłącznie z winy poszkodowanego doszło do kolizji wtedy nie ponosiłby on odpowiedzialności odszkodowawczej wobec poszkodowanej. Takim stanem prawnym można więc tłumaczyć fakt wstrzymania się ubezpieczyciela od wypłaty odszkodowania na rzecz pokrzywdzonej. Pokrzywdzona nie wiedząc czy otrzyma należne jej odszkodowanie, dalej przetrzymywała samochód na parkingu policyjnym. Okres ten przedłużył się do 3 miesięcy i z tego faktu ubezpieczyciel nie chciał pokryć pozostałych dwóch miesięcy opłat za parking. Można w tym miejscu pokusić się o stwierdzenie, że zgodnie z 822§ 4 k.c. w związku z 361 § 1 k.c. ubezpieczyciel powinien ponieść, również i dodatkowe opłaty związane z postojem samochodu na parkingu policyjnym z tytułu naprawienia szkody obejmującej straty, które poszkodowana poniosła. Innymi słowy, szkodą w tym przypadku byłaby dodatkowa dwu miesięczna opłata za postój samochodu na parkingu, którą poszkodowana ma ponieść zdaniem ubezpieczyciela na własny rachunek. Na marginesie należy dodać, że szkodę tą bezpośrednio należy połączyć z nieprzyjęciem przez winnego kolizji mandatu(jeżeli oczywiście taki fakt miał miejsce).
Werdykt: Sytuacji przy danym stanie faktycznym nie da się jednoznacznie rozstrzygnąć. Potrzebny jest wgląd do korespondencji między TU AXA a poszkodowanym w wypadku.
Kto w takiej sytuacji powinien wyjaśnić ten problem? Czy droga sądowa to jedyny sposób na rozstrzygnięcie tego sporu?
Podzielcie się swoją opinią na temat instytucji finansowych.
AlertFinansowy.pl