Podobno kierowca samochodu cieszy się zawsze tylko dwa razy. Pierwszy raz, gdy kupi wymarzony samochód, a drugi gdy go sprzeda. Okazuje się, że ta anegdota może dotyczyć też ubezpieczenia auta. Przekonał się o tym Edward, któremu mocniej zabiło serce po otrzymaniu listu do firmy ubezpieczeniowej.
Zobacz opinie o bankach w Twoim mieście!
“Kupiłem auto jakiś rok temu. Wysłałem list do Link4, że rezygnuję z OC poprzedniego klienta. Myślałem, że sprawa jest zamknięta, a tutaj niespodzianka. Z Link4 przychodzi list. Z jednej strony na kopercie info, że mnie windykują, a z drugiej strony – polecaj nasze usługi. Zaglądam do środka, a tutaj tekst, że ponieważ nie mieli mojego numeru telefonu i adresu email, nie mogli mnie poinformować o tym, że powinienem rozwiązać umowę ubezpieczenia, bo inaczej naliczą mi składki. Ciekawe, że teraz adres się znalazł, żeby przesłać do mnie list z windykacją. Zadzwoniłem wkurzony i powiedziałem, że przecież wysyłałem list z rezygnacją. Link4 na to, że sprawdzi i oddzwoni. Ok, czekam, serce mocniej bije. Na szczęście po kolejnym telefonie okazało się, że list się znalazł. Uff, odetchnąłem i chwała Link4 za to, że list się znalazł. Pomyślałem sobie, że gdyby się nie znalazł, to miałbym duże kłopoty. Przecież nie mam żadnego dowodu na to, że list o tej i o tej treści został wysłany.”
Alertfinansowy radzi: w podobnych przypadkach zawsze wysyłaj list polecony i zachowaj potwierdzenie nadania lub wyślij korenspondencję za potwierdzeniem odbioru. To jedyne sposoby, aby mieć pewność, że pismo zostało przez ciebie wysłane i doręczone.
Znasz podobną historię? Podziel się swoją opinią na temat instytucji finansowych.
AlertFinansowy.pl